Następnego dnia po naszych lodowych kąpielach nikt nie myślał o odpoczynku, wręcz przeciwnie – mieliśmy ochotę na jeszcze więcej. Nawet Dominik, który poprzedniego dnia został poddany intensywnemu wychłodzeniu podczas wprowadzania w hipotermię, nie zamierzał odpuścić morsowania. Cóż, można powiedzieć, że Valerjan Romanovski na nowo rozpalił w nas ogień i zmotywował do działania.
Uroczyście postanowiliśmy zamorsować w Þingvallavatn i byliśmy pozytywnie zaskoczeni frekwencją. Nie wszyscy zamierzali morsować, niektórych zwabiła po prostu chęć poznania Valerjana. „Nigdy nie zastanawiam się nad tym, w jakim stopniu jestem rozpoznawalny, bo ja nie zwracam na to uwagi, po prostu skupiam się na tym, co sprawia mi przyjemność, tzn. praca z ludzkim ciałem, poznawanie ludzkiego organizmu, ale to była duża przyjemność, że te osoby przyjechały, żeby mnie poznać, żeby razem wejść do wody” – mówi Valerjan.
Wspólne wejście do wody to jedno, ale pierwsze w życiu morsowanie w towarzystwie prawdziwego guru zimna to dopiero przeżycie. Amelia była jedną z tych osób, które odważyły się to zrobić po raz pierwszy: „To było czyste szaleństwo! Wydaje mi się, że to wszystko siedzi w głowie i właśnie to mówił mi Valerjan. Radził, żebym zanurzyła się od razu, że powolne zanurzenie nie pomoże. Zanurzyłam się do ramion i chętnie zrobiłabym to jeszcze raz. To było fajne życiowe doświadczenie i na pewno do tego wrócę”.
Wszyscy Zimnolubni przełamali bariery i wielu z nich postanowiło zanurzyć się całkowicie. Valerjan nie był zaskoczony. – „Zauważyłem to już po wykładzie i po ćwiczeniach, że morsowanie u tych osób wyglądało już zupełnie inaczej. Z tego, co słyszałem, te wejścia były odważniejsze niż do tej pory. Te osoby bez większych trudności były w stanie więcej zrobić w wodzie i to też cieszy. Jak wprowadzaliśmy osobę do stanu hipotermii, te reakcje na drugi dzień też mnie cieszyły, ponieważ inaczej już ta osoba patrzyła na wychłodzenie, na hipotermię. Wiedziała, jak wygląda z zewnątrz i jakie są wewnętrzne odczucia”.
No dobrze, a czy w Islandii morsuje się inaczej niż w Polsce? – „Zaskoczyło mnie to, że jest tutaj bardzo wietrznie i ten wiatr potrafi dokuczyć, pomimo że temperatury mieliśmy dodatnie, ale okazuje się, że podczas wchodzenia do wody, ten wiatr potrafi wychłodzić i to intensywnie, nie mówiąc już, jak wychodzimy mokrzy z wody. Takiego doświadczenia nie możemy mieć w Polsce, ponieważ teraz, patrząc z perspektywy czasu, widzę, że morsowanie u nas odbywa się naprawdę w takich warunkach komfortowych, no a jak jest mróz nawet większy niż tutaj w Islandii, to jednak to zimno jest dużo mniej odczuwalne. Wiatr jednak robi swoją robotę, no i do takiego środowiska trzeba się odpowiednio przygotować, więc podziwiam te osoby, które morsują tutaj w Islandii” – podkreśla nasz gość.
Morsowanie z Valerjanem było dla nas niesamowitym przeżyciem. Co zabawne, niektórzy uczestnicy kąpieli nie wierzyli, że pogromca zimna może przejawiać takie zwykłe, ludzkie reakcje… „Też odczuwałem takie sytuacje, można powiedzieć dosyć interesujące, bo te osoby się zdziwiły, że ja również jak i one mam drżenie mięśniowe i często z takim zdziwieniem, zażenowaniem i zaskoczeniem pytały, czy mi też naprawdę jest zimno” – śmieje się Valerjan i dodaje: „Sądzę, że to dobrze, bo ludzie widzą we mnie taką samą osobę jak każdą inną. Widzą, że poprzez pracę nad swoim ciałem można osiągnąć dużo więcej, wystarczy mieć otwarty umysł, być chłonnym na wiedzę, na doświadczenie, żeby się rozwijać, bo to jest chyba najważniejsze, żeby nie stać w miejscu, bo jak człowiek nie podlega rozwojowi, to można powiedzieć, że się cofa”.
Valerjan już wkrótce zmierzy się z kolejnym rekordem Guinnessa (https://www.facebook.com/photo/?fbid=4671273699560248&set=a.487386531282340) i mocno trzymamy za niego kciuki. A Zimnolubni podczas tego krótkiego, ale intensywnego spotkania również pobili wiele osobistych rekordów. Z pełną szczerością przyznajemy, że jesteśmy z siebie dumni.
„Jak jechałem do Islandii miałem już takie oczekiwania, że jadę na zwiady, żeby zobaczyć jak to wygląda, żeby wrócić do Islandii, ale już naprawdę z jakimś poważniejszym projektem i mam nadzieję, że w ciągu pół roku czy w ciągu roku taki wspólny projekt z Zimnolubnymi powstanie” – mówi nasz gość.
Valerjanie, trzymamy Cię za słowo! Do zobaczenia!
Fot: Mariusz Zaworka