Nigdy w życiu!

„Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono” – napisała kiedyś Wisława Szymborska. No właśnie, czy możemy być pewni, że morsowanie nie jest dla nas, że go nie potrzebujemy, że nie damy rady, skoro nigdy nawet nie spróbowaliśmy? Ania, która wczoraj pierwszy raz morsowała na plaży Nauthólsvík przyznaje: „Wszyscy mi mówili o tym wybuchu endorfin, który pojawia się na sam koniec, a ja nie mogłam sobie wyobrazić, jak można być szczęśliwym przez to, że jest ci po prostu zimno. Ja jestem ciepłolubna, a tutaj się okazuje, że może jednak jestem zimnolubna, tylko cały czas sobie wmawiałam, że jest inaczej. Teraz już sama nie wiem”. No cóż, gdybyście tylko wiedzieli, ilu członków naszego stowarzyszenia nazywało siebie kiedyś ciepłolubnymi, ilu z nich zapierało się, że to nie dla nich, że „nigdy w życiu”. Zapewniamy, że teraz już nikt tak nie mówi.

Najtrudniej zrobić ten pierwszy krok. „Musiałam stoczyć w głowie taką walkę, bo coś mi mówiło: »wyjdź, wyjdź, przecież jest zimno, przecież to boli, szczypie«, ale byłam z siebie bardzo dumna, że wygrałam w głowie tę walkę sama ze sobą” – dodaje Ania. My też jesteśmy dumni i bardzo szczęśliwi, że obdarzacie nas tak dużym zaufaniem i to z nami stawiacie pierwsze kroki w morsowaniu. Wiemy, jak ciężko jest opuścić strefę komfortu, w końcu sami przez to przechodziliśmy. „Ważne jest to, że jest ta osoba, która się Tobą zajmuje, wszystko spokojnie tłumaczy, pokazuje jak oddychać. Wszystko jest tak dobrze zrobione, że można czuć się bardzo bezpiecznie i fajnie” – mówi Ania. Cieszymy się, że z wydarzenia na wydarzenie jest Was coraz więcej. Ba, to też pokazuje, że Wam się podoba, że wracacie i zachęcacie znajomych do dołączenia do naszej grupy. To udowadnia, że nasze działania mają sens i bardzo nas motywuje. Dziękujemy.

Ania podkreśla: „Podobało mi się to, że była taka energia, że ludzie byli tacy pozytywni. Pytałam tysiąc razy o to samo, ale wszyscy byli na tyle mili i uprzejmi, że mi odpowiadali i kompletnie tym się nie przejmowali. Rozgrzewka była świetna, to wykrzykiwanie imion takie mega fajne, daje taką otwartość, że nie czujesz się taka anonimowa, mimo że dopiero dołączyłaś do grupy”.

Zapewne zastanawiacie, o czym nasza świeżynka mówi i jaką to dziwną rozgrzewkę przeprowadzamy. Nic nie powiemy, to trzeba zobaczyć, a najlepiej przeżyć… Do zobaczenia na kolejnym morsowaniu!

Eyva

Fot. Mariusz Zaworka, IG @zaworkamariusz