W ostatnią sobotę dotarliśmy do przepięknego lodowca Sólheimajökull, który jest wysuniętą częścią lodowca Mýrdalsjökull – czwartego co do wielkości lodowca na Islandii. To była ekscytująca wędrówka, takie lodowe „walking on sunshine”, bo promienie słońca nas nie opuszczały, a i nazwa Sólheimajökull oznacza nic innego jak tylko „dom słońca”. Spokojnie, nie zostaliśmy fanami ciepłych temperatur, ale cieszymy się, że mogliśmy w spokoju podziwiać piękno natury, a nie walczyć z wichurą i deszczem.
Ta wycieczka została zorganizowana specjalnie dla członków Stowarzyszenia Zimnolubni Islandia. Musimy powiedzieć, że atrakcji czeka na nas jeszcze więcej i dlatego warto wstąpić w nasze kręgi. Obiecujemy, że na dniach stworzymy specjalny post poświęcony temu, jak zostać członkiem stowarzyszenia i dlaczego warto to zrobić, ale na razie wróćmy jeszcze do naszej lodowej przygody…
Wyprawa została zorganizowana przez Arctic Adventures i zdecydowanie sprostała naszym oczekiwaniom. Zostaliśmy podzieleni na trzy grupy, a każdej został przypisany wykwalifikowany przewodnik. Jednym z nich był przesympatyczny Bart Vaganée, który był troszkę zaskoczony, gdy niektórzy zimnolubni panowie zrzucili koszulki. My bylibyśmy zaskoczeni, gdyby tego nie zrobili. Przewodnicy byli świetni, posiadali ogromną wiedzę i na szczęście byli bardzo cierpliwi. Było bardzo miło, ale gdy miłośnicy zimna spotykają się z miłośnikami lodowców to nie może być inaczej. Aaaa, musimy wspomnieć o bardzo szczególnym przewodniku, którym był przepiękny Bilbo. Ten piękny samojed skradł nasze serca i nie odstępował nas na krok. Zdecydowanie też jest Zimnolubny.
Niektórzy z nas dopiero pierwszy raz postawili stopę na lodowcu i było to niezapomniane doświadczenie. Do tego ten piękny krajobraz lodu i wulkanicznego pyłu, ukryte jaskinie, tunele, strumyki, szczeliny… Nic dziwnego, że nasza galeria jest dzisiaj wyjątkowo bogata, ale zdjęcie, nawet najlepsze, nigdy w pełni nie odda towarzyszących nam emocji. Naprawdę trzeba to przeżyć. My, Zimnolubni, chcemy przeżywać jeszcze więcej, dlatego jesteśmy już gotowi na kolejne wyprawy, podczas których będziemy mogli praktykować ekspozycję na zimno i kolekcjonować cudowne wspomnienia… Ice, ice, Zimnolubni!;)
Fot. Mariusz Zaworka, IG @zaworkamariusz